środa, 28 stycznia 2015

Rozdział 16

Nie mogłem w to uwierzyć, to nie mogła być prawda..! Nagle mama Domi wyszła z gabinetu ordynatora.
-I co z nią ? -wszyscy się zerwaliśmy
-Robią dodatkowe badania. Dopiero potem coś powiedzą, ale mamy się szykować na najgorsze, tak powiedział jak zobaczył siniaki
- Czyli co?-ledwo przełknęłam ślinę.
-Nowotwór krwi czyli białaczka. - zaczęła płakać.
-Niech pani się nie martwi. Ona jest ślina.Wygra
-To nie może być prawda, przecież nic nie było widać.
Wtedy dołączyła się Karolina która opowiedziała im o tych siniakach.

***
Po godzinach badań, wyszedł lekarz... to chyba najgorszy moment w moim życiu, badania się potwierdziły.Ma białaczkę.Nie pozwolę jej umrzeć.Przecież bez niej nie ma mnie.Kocham ją nad życie. 
Mama Dominiki cały czas płakała. Na szczęście pojawił się jej partner, który chociaż trochę ją uspokoił. Ja z Danielem uspokajaliśmy Karle. 
Nie możemy pokazać Dominice że jesteśmy załamani bo ona też się załamie.

*Oczami Dominiki*
Gdy się obudziłam nie wiedziałam co się stało, leżałam w szpitalu?
Przyszedł lekarz i wszystko mi wyjaśnił.Dowiedziałam się też na jaką mam chorobę. Nie wiem może to dziwne ale nie załamałam się tak bardzo.Przecież to się leczy.Mamy XXI w, są chemie i naświetlenia, jakoś to przeżyje.Dam rade.

*Oczami Dawida*
Mogliśmy po kolei wchodzić, więc najpierw weszła jej mama z p.Marcinem, później ja a na końcu Karla z Denym. 
-Kotek -podszedłem do niej i ją mocno przytuliłem co ona odwzajemniła.
-Hej- uśmiechnęła się na tyle ile mogła.
-Boisz się? -zapytałem
-Nie.Wygramy z tą chorobą co?
-Jasne-siadłem na jej łóżku po czym namiętnie ją pocałowałem
-Pamiętaj że zawsze na nas możesz liczyć.
-Kocham Cie-cmoknęła mnie
-Ja ciebie też, najmocniej-chwyciłem jej dłoń
Przerwali nam nasi przyjaciele którzy weszli do sali.
-Dobra, koniec tego miziania-powiedział Deny
Przywitali się z Domi mocno ją ściskając.Gadaliśmy o różnych sprawach.Na razie
oczywiście musimy odwołać wszystkie nasze wyjazdy. Przynajmniej ja i moja dziewczyna.
  **
*Oczami Dominiki*
Po kilku dniach w szpitalu mogłam iść do domu, ale przynajmniej dwa razy w tygodniu, jak na razie, będę musiała tam wracać. Jest to męczące ale chce jak najszybciej wyzdrowieć. Ogółem, jestem trochę słaba, nie będę chodzić do szkoły, ponieważ mama mi załatwiła jakieś prywatne lekcje.To co dla mnie robi to niesamowite, zresztą nie tylko ona bo mój chłopak jak i przyjaciele też bardzo mi pomagają. Gdy tylko mają czas to mnie odwiedzają. Jak na razie choroba nie jest aż tak bardzo poważna żeby brać chemie więc muszę faszerować się masą tabletek ale wole to niż stracenie włosów.
Moja mama bardzo polubiła Dawida, jest u nas często, niekiedy nawet zajmuje się małą Nelką żeby ona nie miała aż tak ciężko. On jest kochany. 
***
Był piątek rano, nudziło mi się więc wzięłam laptopa i włączyłam Facebook. 
Przejrzałam go, włączyłam sobie  grę ale nagle dostałam jakieś powiadomienie, to znaczy wiadomość.
Od tej dziewczyny która już kiedyś do mnie pisała, a raczej groziła mi. Postanowiłam że nie będę tego czytać. Wyłączyłam okno czatu, ale znowu się pojawiło. Wysłała mi jakieś zdj. Zaciekawiło mnie to więc szybko przejrzałam co do mnie pisała.Byłam w szoku, napisała że Dawid mnie zdradza i że mówi wszystkim że nie wytrzyma ze mną w tej chorobie. A na zdj był on przytulający się z jakąś dziewczyną.
Kompletnie się załamałam..postanowiłam że do niego zadzwonię. 
Oczywiście nie odbierał.. włożyłam głowę w poduszkę i zaczęłam płakać. Po jakiś 10 min oddzwonił.
-Myszko co się stało? -zapytał słodko
-Nic.Możesz przyjść?-powiedziałam bez uczuć
-Jasne, zaraz będę.
Tak jak powiedział, szybko się zjawił.
-Teraz mi powiesz co się stało?
-Chcę z tobą porozmawiać.
-Dobrze, mów o co chodzi
-No bo ja wiem że ty się boisz ile ja jeszcze przeżyje dni, miesięcy, lat i czy w ogóle przeżyje... jeśli nie chcesz ze mną być, nie kochasz mnie, masz kogoś to mi powiedz, proszę cie!-posmutniałam
-Kotek, po pierwsze, wiem że wytrwasz tą chorobę, po drugie, bardzo cię kocham i nie wyobrażam sobie życia z kimś innym a po trzecie to.. kto ci takie bzdury naopowiadał?
-No bo... dzisiaj rano pisała do mnie ta dziewczyna.. co mi groziła.. i ona mi jeszcze wysłała to zdjęcie-pokazałam je.
-Dominika, proszę cie, ona tylko chce popsuć to co jest po między nami ale nie uda jej się bo ta więź jest za silna żeby ją tak o zerwać..! A to zdjęcie jest przerobione w Photoshopie.
Przecież wiesz jak bardzo Cię kocham
-Tak wiem, ale myślałam że cię to wszystko przerosło.
-Nie przerosło mnie i pamiętaj że jesteś dla mnie najważniejsza-położył się obok mnie na łóżkubi mocno wtulił.
Widziałam go wczoraj a tak bardzo się za nim stęskniłam... za zapachem jego perfum.
Do pokoju wbiegła Nell, od razu rzuciła się na łóżko i wepchała się pomiędzy nas. Dawid zaczął ją gilgotać a ja cały czas się śmiałam z jej pisku.
-Ty się jeszcze śmiejesz ?-powiedział z uśmiechem gwałciciela
-Nie, proszę nie!hahaha -zrobiłam słodkie oczka
-Pamiętasz że obiecałaś mi noc na golasa ? 
-Tak, i wyraźnie podkreśliłam że po ślubie -uśmiechnęłam się zwycięsko, musiałam się z tego wymigać
-A nie można tego jakoś przyśpieszyć? Przed ślubem? -prosił
-Nie-zaśmiałam się i go pocałowałam
Nell się na nas patrzała,na golasa ?-zapytała zdziwiona z krzywą miną na co my wybuchliśmy śmiechem.
-Domi idziemy na spacer ? 
-Dobrze- zgodziłam się
-A ja?-zapytała robiąc takie oczy jak ten kot ze shrekaaa
-Ty nie, chcemy iść sami-powiedziałam
-Ale ja też chce... Dawid prosze -przytuliła go, bo powiem mamie że chcecie spać na golasa-dodała
Co za mała szantażystka...
-Taka mała a taka cwana -zaśmiał się Kwiatkowski, ubieraj buty-dodał
Zmierzyłam go wzrokiem nic nie mówiąc
-No ej, nie patrz się tak na mnie. Przecież nic się nie stanie jak z nami pójdzie
-Eh, chyba muszę się przyzwyczaić że mój chłopak ma większą słabość do małych dziewczynek.

***
Chodziliśmy po parku, wyglądaliśmy jak jakaś głupia rodzinka.. Dawid trzymał Nell za rękę i jednocześnie mnie. 
Po długim spacerze weszliśmy jeszcze do lodziarni.Pochłonęliśmy lody i wróciliśmy do domu.

***
Wieczorem mama zabrała małą gdzieś do pizzerii, chciała żebyśmy też pojechali ale byłam bardzo słaba potym spacerze i wolałam pobyć sam na sam z Kwiatem.
Wyszłam z łazienki zmierzając do mojego pokoju. Kwiatkowski leżał na łóżku oglądając coś w telewizorze.
-Chodź tu -rozłożył ręce bym się do niego przytuliła. 
Nie wiem ile razy już to powtórzyłam ale powiem jeszcze raz... kocham się do niego przytulać.
-mmm-mruknęłam 
Przybliżył się do mnie, zaczął delikatnie całować a w między czasie masował mój pośladek. Przeszedł bardziej na dół i zaczął mnie całować po szyi, było mi tak dobrze że nie umiałam powiedzieć żeby przestał. Jeśli on myśli że mnie teraz rozdziewiczy to się myli.. choć wiem że zrobił by to na pewno z wielką przyjemnością.. sama z siebie się zaśmiałam... o czym ja myślę..!
Oderwał się ode mnie i spojrzał w oczy.
-Chyba nie chcesz mnie rozdziewiczyć ?!-zaśmiałam się
-A chcesz? -poruszał brwiami
-Jasne -powiedziałam, że nie -dokończyłam i cmoknęłam go w usta uśmiechając się
-eh.. -westchnął i odwzajemnił mój pocałunek
-Jesteś na mnie zły ? 
-No coś ty.. przecież cię do niczego zmuszać nie będę. Poczekam aż będziesz gotowa-uśmiechnął się
I jak tu nie powiedzieć że on jest idealny?
Było słychać jakieś odgłosy, pewnie już przyjechali.
-Zakład że zaraz tu przyjdzie ? -Zaśmiałam się
-Ale kto?-zdziwił się 
-Ne.. -nie zdążyłam powiedzieć, uchyliły się a w szparze było widać moją siostrę.
-Już wiesz kto..-zignorował mnie i zawołał dziewczynkę
Rzuciła się na niego i standardowo zaczęli się bawić. Ja chyba nie wytrzymam..
Nagle zrobiło mi się słabo.. dalej już nie pamiętam.

*Oczami Dawida*
Dominika znowu zemdlała, bardzo się wystraszyłem. Razem z jej mamą pojechaliśmy do szpitala zaraz za karetką.Oby się nic nie pogorszyło.
Powiedzieli nam, że to normalne po lekarstwach.. organizm musi je najpierw przyjąć żeby zaczęły działać.
Siedziałem obok Domi gdy do sali wbiegła grupa naszych przyjaciół, niczym stado dzikich owiec.. oni nigdy normalni nie byli! Mieli jakiś balony, misie i wgl.. jakby na jakieś urodziny dla 5-latki przyszli. Ale to fajnie z ich strony że się tak troszczą i pamiętają o nas.
-Uuuuu zakochana para - powiedział Wrzosek - na co ja skarciłem go wzrokiem
-Jak tam się masz ? - zapytała Karla
-Nawet- burknęła Domi

*Oczami Karoliny*
Chłopacy poszli na papierosa, została tylko ja i  Dominika bo Julka poszła po kawę z automatu.
-Ale on się o ciebie stara- powiedziałam
-Jest kochany- odpowiedziała z uśmiechem
-A tak się bałaś - zaśmiałam się
-Dziękuje Ci za wszystko
-Ciesze się bardzo że mogłam pomóc, on jest ci teraz bardzo potrzebny.
Przerwała nam Julka, która weszła do pomieszczenia.
-Ale gówniane te automaty..- burczała
- Co się stało ? - zapytałam śmiejąc się z jej miny.
-No nie dał mi mleczka do kawy- zrobiła smutną mine.
-Oj przeżyjesz-powiedziałam
-Bez mleka jest fu- siedziała wkurzona
-Co zrobisz ... nic nie zrobisz - powiedziała Domi na co ja jeszcze bardziej zaczęłam się śmiać.
Teraz dla odmiany przerwali na chłopacy, którzy przynieśli za sobą chmarę powietrza a raczej całego dymu z papierosów.
*Oczami Dominiki*
Wiedziałam że jeśli z nimi poszedł to tez palił, pewnie to przez ten stres związany z moją chorobą, na prawdę nie che być nikogo obciążeniem.
_________________________________________________________
Dziękuje za przeczytanie, mam nadzieje że długość rozdziału jest w miarę.
Zapraszam Was na mojego ask'a związanego z blogiem, zadawajcie tam pytania jakie tylko chcecie. A tutaj link  http://ask.fm/niezmieniszmnie_M   <3











5 komentarzy:

  1. Ona nie może umrzeć. Musi wyzdrowieć! Świetny rozdział, czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam do nowego spisu blogów o Dawidzie! :D
    http://kwiat-stories.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń